sobota, 10 kwietnia 2010

wtorek, 2 czerwca 2009

niedziela, 15 marca 2009

ZM0L3ST0W4NY MUSK DZ1ĘK1 T3L3W1ZJ1

Znalazłem kapkę czasu więc napiszę bo co ;x

Otóż od jakiegoś czasu czułem się jak na równi pochyłej - coraz rzadziej, coraz mniejszy zapał, większy niż dotychczas, olew na sprawy krajowe, generalnie pogłębiająca się nuda, marazm i nostalgia związana z jedną z czynności życiowych.
Nie, to nie wynik przedłużającej się zimy ...
To wszystko przez prymitywny przekaz telewizyjny i tę niby telewizyjną moralność.

Po pierwsze niemiłosiernie wnerwiają mnie te programy zarówno na tvn-ie, tvp1 i kij wie, które jeszcze. Wyciągają jakieś tematy z kraju, a że tutaj mąż bije, tam dzieci klepią biedę bo rodzice piją, tutaj szpital powiększył zadłużenie a tam nie ma pracy i fala przestępczości wzrosła odwrotnie proporcjonalnie do PKB kraju.
To niesamowite, że mówią takie rzeczy a 35 minut później, puszczają program, który tygodniowo pochłania miliony ... bo te pseudo gwiazdki muszą zatańczyć w rytm standardów oczywiście za sowite wynagrodzenie. Dalej, jakaś idiotka może wygrać 500k zeta bo dzięki swojej indolencji umiała odpowiedzieć na równie infantylne pytania. Co więcej, prowadzący ten debilny program zarabia miesięcznie ~ 100k złotych, podobnie jak i jego koledzy z "faktów".
Jak on śmie gadać, gadać, gadać o czymkolwiek co ma miejsce w naszym kraju. TO JEST ICH MORALNOŚĆ? O KUR ZAPIAŁ, JESZCZE POD KONIEC ŻYCZĄ Z UŚMIECHEM MIŁEGO TYGODNIA !! No jasne ale przecież potem ludzie wysyłają dobrotliwie sms-y na fundację "Nie jesteś sam" buahahahaha - no cudownie :D To co dają charytatywce, robią pro bono, to kropla w tym syfnym kapitale.

Co więcej, wali mnie to, że w puszczy amazońskiej spadł polski śmigłowiec, wali mnie to, że pies Ludwika Dorna, chodzi bez smyczy po sejmie ( ;O ), wali mnie to, że w Iraku zginął Amerykanin, wali mnie to, że Kaczyński nie ma prawa jazdy, wali mnie to, że Niesiołowski znowu komuś przerwał wypowiedź, powiewa mi, że miesiąc temu była 3 rocznica śmierci kogoś tam, niesamowicie gardzę smrodami w stylu oh kurcze Książkiewicz już nie zatańczy w tańcu z gwiazdami, Stachursky czy jak mu tam, złamał kostkę a jego prababka wybudziła się ze 150-letniej śpiączki.
Tej, co to są za informacje? Jakby kogoś to interesowało - Ciebie też nie interesuje tylko jeszcze nie zdałeś sobie z tego sprawy, a jeżeli już zdałeś - to czemu kurde mi o tym nie powiedziałeś?

Wytoczę im proces, te głąby żerowały na mojej niewiedzy i przez szereg lat metodycznie przez 20 minut dziennie kradły moje myśli. Byłem głupcem a przez nich, nadal nim jestem xD !
Co za boty - już nigdy nie nakarmią mnie tą papką.

"Dla nich są ważne, tylko hajsu pliki" & "Od nowa niszczą, zamiast dobudować" & " Szukają treści ale jej nie ma" & "Tylko złudzenia i tani enztuzjazm".
To tyle co mam do powiedzenia tym lamusom.

poniedziałek, 9 marca 2009

WALKIRIA

Z dedykacją dla Piotra, który poruszył już ten temat na swoim blogu, myślniku :P

Otóż przeczytałem ... obejrzałem ... i stwierdziłem, że film mimo wszystko jest godny polecenia. Faktycznie czasem dodają nieco dodatkowej dramaturgii ( pytanie czy potrzebnej, bo to wydarzenie miało jej aż nadmiar ! ), a niekiedy upraszczają ( co traktuję jako świadomy zabieg by ewentualny, "przeciętny" widz nie zasypiał nad którąś z kolei próbą zamachu ), ale generalnie film chyba dobrze ogarnia daną kwestię historyczną. Jest stosunkowo żwawy no i patos nie jest aż tak tragiczny jak myślałem, że będzie.
W sumie sam Cruise jest nawet podobny do Stauffenberga :D
Oczywiście jak każdą ekranizację wydarzenia historycznego, trzeba to traktować z pewną dozą dystansu ale film sam w sobie jest fajny i jakoś wielce nie fałszuje.

Inna sprawa, że Ci faceci mieli naprawdę "jaja", żeby porwać się na coś takiego jak zabicie Adolfa. Dalsze działania to już inna kwestia bo było prawdopodobnie tyle koncepcji ile głów ale sam fakt zabicia tego człowieka w ówczesnym czasie był porażający. Koncepcje co uczynić z Europą bez Hitlera były bardzo ciekawe niekiedy. Jestem ciekaw co by się stało kurczaczki :P

sobota, 7 marca 2009

CZARUJĄCA KSIĄŻKA ! 1491 - Ameryka przed Kolumbem


Prócz tak oczywistych zalet jak twarda oprawa i to, że jak się ją postawi na półce to wygląda ślicznie i wszyscy się zastanawiają o czym to cholerstwo jest, książka ta została okrzyknięta książką historyczną roku, przez jakieś tam czasopismo branżowe ... jak się okazuje, nie na darmo!

Napisana dogodnym językiem, czytelna, łatwa do zapamiętania, niszczy utarte schematy i zajmuje się tematyką jak się okazuje niesprawiedliwie niedocenianą i pomijaną częstokroć śmiechem.
Po przeczytaniu tego tomiska stwierdzam, że nic bardziej mylnego a smutek przeplatał się z ogromnym zdumieniem. Smutek bo ponieśliśmy niepowetowaną stratę wrzucając cywilizacje prekolumbijskie w otchłań niewiedzy. Zdumienie ... architektura, zwyczaje, technologia, liczba mieszkańców przed 1492 ... Osobiście niekiedy padałem z wrażenia i musiałem iść dolać sobie coca-coli :D
Na zachętę dodam, że redaktorem merytorycznym jest znany wszystkim i uwielbiany przez większość dr Maciej Forycki :)
Samej treści nie będę przytaczał dokładniej bo piszę tego posta by zachęcić Was do lektury :P
Naprawdę warto ! Sam, co niektórzy wiedzą, książkofilem nie jestem ale ta knipa kładzie na kolana.

sobota, 21 lutego 2009

Nie lubię teorii Dänikena ale ... ATLANTYDA ? :)




"Jeden z użytkowników Google Ocean - niedawno udostępnionego rozszerzenia do Google Earth - odkrył niezwykłą strukturę na dnie oceanu. Nasuwa ona na myśl... Atlantydę.
Trzydziestoośmioletni inżynier lotnictwa Bernie Bamford zauważył na mapie regularne linie proste, tworzące siatkę. Znajdują się one w odległości niemal 1000 kilometrów od zachodnich wybrzeży Afryki.

Jak wiemy, Platon pisał, że za Słupami Herkulesa, a więc za Cieśniną Gibraltarską, znajdowała się Atlantyda. Miała ona zatonąć, gdy jej mieszkańcy, około roku 9000 p.n.e podjęli próbę podbicia Aten. Atlantyda miała być większa niż znana Platonowi Libia i Azja razem. Miała się na niej rozwijać zaawansowana cywilizacja, której kres położyły trzęsienia ziemi i powodzie.

Odkryta struktura, którą można zobaczyć np. w Google Maps na współrzędnych 31 15'15.53N, 24 15'30.53W przypomina lotniczą mapę miasta o wymiarach około 170x150 kilometrów.
Widoczna struktura jest zadziwiająco regularna, wygląda jak stworzona sztucznie. Nawet jeśli nie jest Atlantydą, to i tak zasługuje na dokładniejsze zbadanie, gdyż w naturze trudno jest spotkać tak regularne duże struktury."

I co Wy na to ? ;O Twór sztuczny to zapewne nie jest więc co to może być ? Jeżeli jest to tak stare jak prawdopodobnie jest, to prócz sumerów i kultur prekolumbijskich mamy nowe archeologiczne BOOM :) No i rozmiary tych konturów są niebotyczne ... 170x150 kilometrów? Szczerze mówiąc nie chce mi się wierzyć w to, że jest to tak ogromne. Akurat jestem po lekturze "1491 - Ameryka przed Kolumbem". Starożytne 200-tysięczne miasta, położone na półkuli zachodniej, dodajmy ówcześnie największe na świecie, to marny pryszcz przy tym "czymś".
Szczerze mówiąc, nie można tego do niczego zakwalifikować i aż się pogubiłem.

To niemożliwe aby miasto było tak ogromne o______O

żródło:

http://www.telegraph.co.uk/news/newstopics/howaboutthat/4735793/Atlantis-was-blip-on-Google-Earth.html

http://www.kopalniawiedzy.pl/Atlantyda-Google-Ocean-Platon-6867.html

Ściągnąłem sobie ten programik i ... szok ... to nie może być naturalne ...



piątek, 20 lutego 2009

USTNY EGZAM ...

No nie lubię ustnych i koniec. Nie posiadłem tej jakże pożytecznej zdolności uśmiechania się na zawołanie i teraz mam co chciałem !
Ustne egzamy są z reguły niesprawiedliwe !!
Nie są tak rzetelnym sprawdzeniem wiedzy jak pisemne. Pytania, co logiczne, nie mogą być takie same dla wszystkich, co generuje pierwszą niesprawiedliwość, drugą jest humor egzaminatora W TYM KONKRETNYM MOMENCIE. Czy zjadł pączka? Wypił kawę? Spał regulaminowe 8 godzin? Żona zrobiła śniadanie? Nie, nie wątpię w dobrą stronę wykładowców, ale wszystkim nam są znane ludzkie ułomnośći wynikające nie tylko z charakterów ale i fizjologii. Dlaczego moja ocena ma zależeć od szczęścia, humoru, stanu żołądka czy zmęczenia kogoś innego? Za dużo jest zmiennych by dobrze ocenić kogoś na egzaminie ustnym. Pisemny częściowo wyklucza te problemy.

I nie, nie napisałem tego posta dlatego, że mi sesja źle poszła - wręcz przeciwnie.